Follow my blog with Bloglovin

Klachy z Koszutki. Barbara Romer-Kukulska -  recenzja

Źródło: lubimyczytac.pl

Śląsk jest to chyba dobrze znany region w Polsce, dla mnie przez wiele lat pozostał jedynie w sferze stereotypów, cieniu kopalń i węgla. To zmieniło się jakiś czas temu, kiedy wraz z partnerem postanowiliśmy spędzić urlop właśnie tam, robiąc z Katowic centrum wypadowe. Od tego czasu odwiedziliśmy Śląsk już kilka razy, a z każdym pobytem dowiadywaliśmy się więcej. 

Mimo to, Śląsk wraz ze swoją bogatą kulturą, językiem i historią pozostaje dla mnie w jakiś sposób tajemniczy. Z radością więc sięgnęłam po pozycję Barbary Romer-Kukulskiej, która wychowała się przy ulicy Bolesława Czerwińskiego w Katowicach, a dokładniej w obrębie osiedla Koszutka.

No dobrze, wiemy już, że opowieść będzie o katowickim osiedlu Koszutka, ale czym są te klachy? Jeśli tak jak ja, nie mieliście nigdy dużej ekspozycji na gwarę śląską* (ślōnskŏ gŏdka) pewnie stanowiło to dla Was zagadkę, więc spieszę wytłumaczyć - klachać to rozmawiać, plotkować. 
 
Taki charakter ma też ta książka, a właściwie wspomnienia autorki o dawnym życiu na Koszutce. Poznajemy tu pełen przekrój społeczny - tych biedniejszych i bogatszych, tych, którzy są Ślązakami, ale też goroli, a więc tych, którzy ze Śląskiem nie mieli bliższych relacji. Wszystkie te opowieści łączy jedno — zderzenie z realiami życia w Polsce lat 50-tych. Mamy tu więc historie codzienne jak uporczywa walka z pyłem węglowym włażącym przez każdą szparę, trudy opierunku kilkuosobowej rodziny, ale i życiowe dramaty, które odcisnęły się na całym osiedlu.
 

Książka, a raczej zbiór opowieści o mieszkańcach tego katowickiego osiedla to szybka lektura, która wciąga i nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Całość to zaledwie 172 strony opatrzone zdjęciami dzięki którym możemy choć trochę poznać mieszkańców i otoczenie. Same historie są ciekawe, szybko możemy poznać i zaprzyjaźnić się z niektórymi bohaterami, a dzięki pewnej swojskości oraz używaniu przez autorkę gwary możemy się poczuć jakbyśmy tam byli i obserwowali wszystko z boku. 

Niestety książka ma jeden poważny minus, za szybko się kończy. Czuję autentycznie pewien niedosyt, pewne niedopowiedzenie, na które wciąż czekam. Trochę jak gdy historię opowiada nam babcia albo jakaś odległa ciotka, gdy snuje swoje wspomnienia, a człowiek zatapia się w nie, aż w końcu budzi z pewnym przerażeniem, że to już! koniec!, bo cioteczka spieszy się na autobus i dokończy kiedy indziej, ale czy na pewno? Tak też jest ze mną - lubię czytać i poznawać dogłębnie bohaterów i ich życie, ale w tym wypadku rozumiem, że Autorka, co jak z resztą sama zaznaczyła, chciała dać maksimum prywatności i przestrzeni tym osobom, bo niektóre wciąż żyją, albo wiedzą o kim mowa. Bardzo to szanuję i doceniam.

Podsumowując - polecam wszystkim, którzy lubią sagi rodzinne, wspomnienia dotyczące wielu osób, a chciałyby przeczytać coś lokalnego, może innego oraz krótkiego. Myślę, że się nie rozczarujecie.

* jako osoba, która dopiero poznaje Śląsk nie jestem do końca pewna, jaka forma jest odpowiedniejsza - gwara, dialekt czy język śląski, dlatego też zdecydowałam się na wersję chyba dominującą, a więc gwarę

Moja ocena: 8/10

Tytuł: Klachy z Koszutki
Autor: Barbara Romer-Kukulska
Wydawca: Ośrodek KARTA
Data wydania: 2023
Gatunek: (auto)biografie i pamiętniki
Liczba stron: 172